Pierwszy dzień "w szkole" nie był łatwy. Siedem godzin nieustannego słuchania i mówienia po francusku po prostu mnie wykończyło. W pewnym momencie zaczęło mi się kręcić w głowie - tak bardzo musiałam się skupić, żeby zrozumieć chociaż co piąte (dziesiąte? dwudzieste?) słowo padające z ust nauczycielki. Głowa bolała już do końca, doszedł ból szczęki, języka i nawet gardła, po entym powtórzeniu zdawałoby się banalnego "e". Zaraz po lekcji, odrabiając obowiązkowe (o tak!) zadanie domowe, nie pamiętałam niczego, wszystko zlało się w jedną dziwną, francusko-brzmiącą masę, od której tylko coraz bardziej bolała mnie głowa.
Po powrocie ze szkoły - dalej francuski. I znów wytężone słuchanie i nieudolne próby wyłapania kontekstu. Nie mówiąc o włączaniu się do rozmowy, kiedy to zastygam po wyrzuceniu z siebie "Je..."
Ale jest i dobra strona tego wszystkiego. Gdzieś pomiędzy ćwiczeniami pomyślałam, jak to cudownie znów wysilać mózg, wmuszać w niego coś do tej pory nieznanego, a w przypadku francuskiego nawet niepojętego. Mam wrażenie, jakbym po długim lenistwie ruszyła dawno nieużywany mięsień. Zamiast kolejny dzień klepać te same, znudzone formuły, robię coś nowego, rozwijam się;) Początki są bardzo trudne, ale dlaczego miałyby być łatwe?
kliknelabym 'like'ale nie ma tu takiej opcji... czyli zdecydowanie musze zerwac z fejsbukiem :)
OdpowiedzUsuńale gratulacje i powodzenia potem juz tylko bedzie... chcialam napisac gorzej ale nie badzmy pesymistammi... tak samo z letka nutka przyzwyczajenia :)
Ja obczajam jak tu się komentarze robi, ale w sumie niepotrzebnie, bo chciałam napisać tylko, że tęsknię. Ale to przecież wiesz. Więc komentarz zbytecznym zapychaniem bloga Twego o jajku.
OdpowiedzUsuńWika: też liczyłam na "lajki" pod postami a tu nic z tego - musicie się niestety wysilić i coś napisać :)
OdpowiedzUsuńAnia: też tęsknię! Przechodzę tutaj francuskie pranie mózgu - wolałam jak poprawiałaś mój polski:) Nie ma czegoś takiego jak zbyteczne zapychanie bloga! Buziaki:*
Justa, napisz, jak rodzina, której trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńA po francusku zaraz będziesz śmigać tak samo szybko jak po tabelach budżetowych :)
To że nie idzie ci nauka francuskiego to zrozumiałe w końcu nie używałaś mózgu latami, nie dziwne ze boli... :P
OdpowiedzUsuńLepiej napisz coś o rodzinie... No i na boga!!! gdzie są zdjęcia?!!!!! To ma być blog? ZDJĘCIA!!!!
Fun in Design ty się tak nie denerwuj bo to nie jest w zgodzie z "Fun" :) Zdjęcia z Pau już są, opowieści rodzinne już wkrótce
OdpowiedzUsuń