sobota, 25 maja 2013

Przygoda z drapaczami chmur

... zaczęła się dla mnie już w podstawówce. Z bratem chodziliśmy na lekcje angielskiego i pewnego razu poznaliśmy nowe słówko: skyscraper. Od razu zaczęliśmy się zastanawiać, czy budynek Mostostalu w Stalowej Woli się kwalifikuje;) Dla niewtajemniczonych: nie kwalifikuje się, ale był to jakiś początek. Nadzieje rosły przy okazji zwiedzania europejskich stolic, ale umówmy się - w Paryżu nie można budować powyżej 6. piętra, z Rzymu czy Londynu też nie pamiętam wieżowców. Nawet w Warszawie - wysokie wieżowce można policzyć na palcach jednej reki, może dwóch... Gdy więc pojechałam do Chicago, zostałam przez tamtejsze widoki zmiażdżona. W jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Miałam szczęście, że na sobotę kiedy tam byłam, przypadła fantastyczna słoneczna pogoda, dzięki której mogę zaprezentować poniższe zdjęcia.

Spacer po Chicago




  
"Trójkątny" budynek w środku zdjęcia to... więzienie. 
Na samej górze panowie grają w kosza:)

Mieniąca się w słońcu wieża to Trump Tower. Od tego Trumpa.



Drapacz chmur podczas drapania chmury;)


Wieżowce wieżowcami, ale hitem numer jeden była zdecydowanie 'Cloud Gate', potocznie zwana 'fasolką'. Ja będę się trzymać oryginalnej nazwy, ponieważ autor rzeźby, Anish Kapoor, określił nazwę potoczną jako 'głupią'. No więc Cloud Gate wykonana jest ze 170 blach ze stali nierdzewnej, tak ze sobą zespawanych i wypolerowanych, że nie widać łączeń. Efekt jest niesamowity - rzeźba w fansastyczny sposób odbija krajobraz wokół.